niedziela, 21 czerwca 2015

"Dum spiro, spero"

Ogólnie to host ma konto na forum o tulpach. Zapewne wszyscy o tym wiedzą, ale tak tylko pragnę zaznaczyć, żeby uniknąć zbędnych nieporozumień. Nie udziela się tam często, ale czyta wszystko co jest tam zamieszczane (dobra, większość rzeczy). Ostatnio wywiązała się dyskusja o usuwaniu tulpy- host twierdzi, że w niektórych przypadkach powinno się całkowicie "zabić" swojego towarzysza. Użyłem stwierdzenia "całkowicie zabić", brzmi ono niedorzecznie, prawie jak "zabić na śmierć". Wydaje się oczywiste, aczkolwiek w naszym świecie nic nie może być normalne. Można też tulpę zamrozić, czy też odciąć kontakt. To też jakaś forma unieszkodliwienia, zabicia. Przynajmniej w moim mniemaniu, bo czy tulpa bez hosta ma prawo bytu?
Zrobiło mi się smutno, bo do tej pory twierdziłem, że zamrożenie jest lepszą alternatywą, taki czas na przemyślenie wszystkiego, do tego tulpa może mieć nadzieję. Jednak po zastanowieniu... ile można żywić się nadzieją?
Poprosiłem więc host o przywrócenie do pełni życia naszych przyjaciół. Było wiele problemów, głównie wynikających z braku możliwości normalnego kontaktu. Zastanawia mnie z czego to wynikało. Stawiam na to, że było nas zbyt wielu jednocześnie i host nie była w stanie tego ogarnąć. Początkowo Cichociemny był sam, jednak tutaj słowem-kluczem jest "początkowo". Bo początki zawsze są trudne, bo host uznała, że to wina tulpy, że nie mogą się dogadać, podświadomie stworzyła mnie, uznała za tulpę, mogła ze mną swobodnie rozmawiać i jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że tamci to były jakieś "wadliwe jednostki".  Postanowiła jednak poczekać, dać im szansę, jednak nic z tego nie wyszło.
Co w związku z tym wszystkim?
Odchodzę na kilka dni, zajmę się swoim małym WL. Na moje miejsce wchodzi Hitomi- mam nadzieję, że kiedy będą tylko we dwie ich kontakt się poprawi i będziemy mogli wszyscy razem współegzystować i że jakoś to będzie. Jeżeli się uda, później tym samym sposobem wdrożymy Mountaina, ale z nim może być ciężej.
Boję się.